No, trochę, to w tym Cherbourgu zabawiłem …

chyba nie na wątpliwości, że jesteśmy we Francji ;)?

 

 

 

 

 

 

 

Cherbourg okazał się bardzo gościnnym i doskonałym miejscem do naprawy jachtu – chociaż „nie tanim”. Trzy dni po mnie, do Cherbourga zawitał Szymon Kuczyński, na „Atlantic Puffinie”, w rejsie wokółziemskim, zaplanowanym na lata 2014-2016 (link: ZEW OCEANU ). Ta łódka pływa niewiarygodnie szybko. Spodziewałem się Szymona, najwcześniej w południe, a On wślizgnął się do mariny  wczesnym rankiem i po cichutku zacumował w sąsiedztwie Eternity. W czwartek, cichutko i niespostrzeżenie, przy burcie Eternity, stanął "Atlantic Puffin", Szymona :)

W oczekiwaniu na paczkę, zapraszaliśmy się wzajemnie na śniadanka i obiadki… jeszcze kilka takich dni na francuskiej diecie, a przestalibyśmy się mieścić w zejściówkach.

Za szczęśliwe ocalenie i za spotkanie. Za szczęśliwe ocalenie i za spotkanie.

Na przesyłkę z częściami przyszło czekać niemal tydzień. Powodem najprawdopodobniej były jej rozmiary – podlegała „obsłudze ręcznej” cokolwiek to znaczy. Ostatecznie we wtorek, 16.09, miałem ją już na kei. Marek, Olek  – dziękuję Wam Chłopaki – spisaliście sie na medal !!!  :).DSC_0353_resize

 

 

 

 

 

 

Następnego dnia o 9.00 jacht już był podniesiony i odstawiony na plac „zimowy”, gdzie czekała na niego wypożyczona na 1 dzień „kobyłka”. Marina dysponuje dźwigiem, który unosi i woduje jachty oraz przewozi je we wskazane miejsce.  Za plac i wynajęcie kobyłki płaci się osobno firmie schip-chandlerskiej. Cała operacja wymiany wału i śruby zamknęła się w 3 godzinach.

w drodze do slipu ...

w drodze do slipu …

Był moment niepewności czy nowa śruba się zmieści. Jak widać, poszło dobrze i nowa śruba jest na swoim miejscu.

Był moment niepewności czy nowa śruba się zmieści. Jak widać, poszło dobrze i nowa śruba jest na swoim miejscu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie miałem jeszcze okazji wypróbować efektu wymiany śruby, ale po krótkim przejściu spod slipu do y-bomu juz widzę, że zapowiada się baaaardzo interesująco, Panie Zdzisławie , Panie Darku – Szacunek !!!. W zasadzie, wieczorem mogłem ruszać w dalszą drogę, ale po odebraniu prognozy bardzo-słabo-wiatrowej, postanowiłem zostać jeszcze dzień dłużej. Szymon, w związku z zobowiązaniami sponsorskimi, „wyskoczył” dziś rano w stronę La Rochell, ale jak widzę na Marinetraffic przez cały dzień „ujechał” tylko ok. 40 mil, co jak na „Puffina” jest nie wiele i świadczy o walce toczonej z tutejszymi prądami. Szymon bardzo mi pomógł przy wymianie wału i śruby a także przy „porzadkowaniu bałaganu”. Dziękuję Szymonie !!! Mam nadzieję, że będę sie mógł zrewanżować, choć życzę sobie i Tobie, żeby było to w mniej dramatycznych okolicznościach. Wypływając z Polski wysłałem do Szymona sms-a o treści : ” Szymon – berek – gonisz mnie” ;).  Jak widać, mimo, że wystartował z Dziwnowa dopiero 30.08, już zdążył mnie dogonić i wlepić berka w Cherbourgu. Teraz ja gonię Szymona.  Nie wykluczone, że spotkamy się znów w Porto albo w Vigo – w tę stronę kierować będę dziób Eternity. Mam nadzieję, że „zapiski z dziennika”, wysłane z następnego miejsca, dokądkolwiek mnie wiatr zaniesie, nie będą już utrzymane w sensacyjnym tonie. Czego sobie mocno życzę.

Do usłyszenia za jakiś czas.

Powiesiłem sporą porcję zdjęć z Cherbourga. Po kliknięciu w link: CHERBOURG – GALERIA, przejdziecie wprost do niej. Jakieś problemy techniczne powodują, że na razie, galerii nie widzę, tam gdzie być powinna, ale mam nadzieję, że „ekipa brzegowa” upora się z tym problemem i zdjęcia wkrótce się pokażą.

2 komentarzy:
  1. Andrzej
    Andrzej says:

    Gratuluję !!!
    Twoje opowiadania czyta się jak najlepsze powieści przygodowe! Jestem pod wrażeniem!
    Życzę wszystkiego najlepszego i trzymam kciuki za powodzenie wyprawy!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *