Circumnavigation – „Człowiek nigdzie naprawdę nie był, póki nie wróci do domu”
Słowo „circumnavigation” ***, umieszczone w logo wyprawy wymaga pewnego wyjaśnienia.
Nie ma tu przypadku. Gdyby napisano circumnavigation of the Earth – była by to pyszałkowata zapowiedź opłynięcia globu. Planowany rejs nie ma jednak na celu bicia żadnych rekordów a już na pewno udowadniania czegokolwiek, komukolwiek. Jego efektem może być wprawdzie opłynięcie całego globu, ale też „tylko” Ameryki czy Ameryk, Karaibów, Azorów, lub choćby Jutlandii … nie ma to większego znaczenia.
I choć, gdzieś z tyłu głowy, pojawia się chęć powtórzenia trasy Leonida Teligi, szczególnie, że w 2014 roku przypada 45 rocznica zakończenia Jego wielkiego rejsu, to ostateczny scenariusz i wybór trasy zależą od kilku istotnych czynników, o których dalej.
Jachty nie opływają globu stadami, a już szczególnie nie dzieje się tak w przypadku rejsów „solo”. Dla porównania – Mount Evrest zdobyło do tej pory ponad 3000 himalaistek i himalaistów, w tym 37 pochodziło z Polski, natomiast świat opłynęło samotnie około 300 żeglarek i żeglarzy, z których 15 niosło na rufie biało-czerwoną banderę. Wydawać by się mogło, że wyprawa taka to w dzisiejszych czasach nic nadzwyczajnego. Jest to jednak zawsze wyzwanie wymagające „wyjścia daleko poza strefę komfortu”, więc nie każdy chce lub może się na to decydować.
Powodzenie przedsięwzięcia uzależnione jest od sprawności i umiejętnego współdziałania duetu: jacht-żeglarz oraz szczęścia, przy czym szczęście oznacza aprobatę i łaskawość Neptuna, wspierane mocno wiedzą i doświadczeniem żeglarza, gromadzonymi przez niego indywidualnie, przez lata, w tzw. „black box” (co to jest „black box” – innym razem).
Jeśli w ogóle wolno mi cokolwiek porównywać i szukać odniesień do rejsu Wielkiego Leonida, to jedynie w odniesieniu do trasy. Możliwe jest wyłącznie powtórzenie trasy. Żyjemy w innej epoce, w której powtórzenie tamtego rejsu nie jest możliwe. I nie chodzi tu o wyposażenie jachtu w mapy elektroniczne, Gps-y, echosondy, Navtexy, AIS-y, radiostacje czy telefony satelitarne. Chodzi przede wszystkim o nieskrępowaną swobodę żeglowania. Swobodę, którą coraz bardziej się ogranicza, uzasadniając to walką z terroryzmem, przemytem broni, narkotyków i ludzi, czy walką z praniem brudnych pieniędzy i przestępstwami skarbowymi. I choć żeglarstwo nadal pozostaje nieco poza strefą globalnego systemu kontroli nad wszystkim i wszystkimi, to odnosi się wrażenie, że „drzwi pomału się domykają”, pozostawiając coraz mniej miejsca na swobodę.
Ponadto, wydaje się, że bezpowrotnie minęły czasy gdy żeglarstwo postrzegane było jako romantyczna przygoda a żeglarzy – „wolne ptaki oceanów”, przyjmowano w najodleglejszych punktach globu z sympatią i gościnnością.
Nie jest tak, na szczęście, że serdeczność między ludźmi zniknęła zupełnie. Z pewnością nie.Coraz częściej jednak trudno jest odróżnić rzeczywistą serdeczność od jej postaci komercyjnej. Innymi słowy, dawną, bezinteresowną życzliwość, trzeba sobie coraz częściej kupować, według oficjalnych cenników.
Jednym z celów mojego rejsu będzie sprawdzenie w praktyce, jakim zmianom i w jakim stopniu uległa obyczajowość światów żeglarskiego i około-żeglarskiego na przestrzeni 40 lat.
Jeśli ten temat kogoś zainteresuje, chętnie podzielę się spostrzeżeniami.
Poza potencjalną możliwością „wpasowania się” w trasę jachtu Opty, zbyt wielu punktów zbieżnych z tamtą wyprawą nie ma.
Jacht:
Opty – drewniany jacht, klasy konik morski (konstrukcja Tumiłowicz), o długości 9,85m, budowany był specjalnie pod rejs wokółziemski.
Stalowa Eternity, o długości 8,6m, zbudowana została w holenderskiej stoczni Abmas Jachtwerft w 1978r, z przeznaczeniem do rodzinnego pływania po holenderskich kanałach i rzekach.
Żeglarz:
Leonid rozpoczynał rejs mając 50 lat. Skipper Eternity jest blisko dekadę starszy
Finanse:
Obydwa rejsy przygotowano, teoretycznie, własnym kosztem i staraniem ale rejs Eternity jakby bardziej ;).
Uwarunkowania zewnętrzne (geopolityczne):
Świat, dla chcących podróżować, stoi dziś otworem. Można się po nim poruszać niemal bez skrępowania – czytaj, wiz. Dziś w większości zakamarków świata, ważniejsza od wizy jest karta kredytowa z dużym limitem. Jedyne co pozostało z tamtych czasów, to konieczność posiadania wizy australijskiej. Leonidowi Telidze – żeglarzowi z komunistycznej Polski, odmówiono jej, dlatego ominął Australię kierując się z Fiji wprost do Casablanki. Choć dziś uzyskanie wizy australijskiej to czysta formalność, nie ma pewności, o ironio, czy budżet wyprawy wytrzyma wysokie koszty wpłynięcia jachtu do Australii a konieczność wpasowania się w harmonogramy tajfunów, pozwoli odwiedzić ten kontynent. Zanim jednak dojdzie do podejmowania takich decyzji za rufą Eternity musi pozostać wiele mil morskich.
Gdy jacht wychodzi w morze w daleką wyprawę, jedynym ograniczeniem jest to które, odwołujący się do własnego doświadczenia żeglarz, sam sobie nałoży. Przede wszystkim, duet jacht-żeglarz musi się sprawdzić w każdych warunkach. Możliwości takiego sprawdzenia nie ma, niestety, w najtrudniejszych nawet bałtyckich rejsach czy regatach. Odpowiedź na pytanie kto?/co? jest najsłabszym ogniwem poznana zostanie dopiero po przejściu pierwszego oceanu i po przejściu pierwszej, naprawdę solidnej zawieruchy.
Zanim to nastąpi, wszelkie spekulacje na temat trasy a zatem i dyskusje nad dookreśleniem słowa „circumnavigation” są przedwczesne.
Jedno jest jednak pewne – cokolwiek zostanie opłynięte i dokądkolwiek się nie popłynie, wszystkie drogi prowadzą do domu.
„Człowiek nigdzie naprawdę nie był, póki nie wróci do domu” /Terry Pratchet-Blask fantastyczny/
***************************************************************************
*** Circumnavigation – From Wikipedia, the free encyclopedia
Circumnavigation — literally, „navigation of a circumference” — refers to travelling all the way around an island, a continent, or (usually) the entire planet Earth. The first world circumnavigation in history was the Magellan-Elcano expedition which sailed from Spain in 1519 and returned in 1522 after having crossed the Atlantic, the Pacific and the Indian oceans.