Mindelo. Historia kilku fotografii. Wstęp

3 Grudnia 2014r, ok. 1300 UTC mijam główki Mindelo.

1-Mindelo - pirs - 2014

 

 

 

 

północna główka Mindelo, 2014

 

 

Na główce północnego falochronu widzę jeszcze te same napisy co przed 7 laty, ale po chwili wchodzę do zatoki i zaskakują mnie zmiany.

 

2-wstepniak_resize  północna główka Mindelo, 2007

 

 

 

 

 

 

Z daleka widać wielką marinę, a w 2007 roku było tu jeszcze kotwicowisko.

 

3-wstepniak_resize  kotwicowisko A.D. 2007

 

 

 

 

 

 

Bez trudu znajduję wolne miejsce i staję przy kei.

Cieszę się z tej mariny. Przyda się doładować baterie przed głównym skokiem przez Atlantyk.

Marina jest imponująca, jak na „afrykańskie”, w końcu, korzenie tej wyspy. Sympatyczne wrażenie robi „floating bar”, przy recepcji – miejsce spotkań żeglarzy

 

4-wstepniak_resize  Floating bar. Powrót z baru, na jacht, bywa, dla niektórych, trudnym wyzwaniem 😉

 

 

 

 

 

 

Jest to autentyczny, kiwający się na fali bar, a jednocześnie dinghy dock. W bezpośrednim sąsiedztwie, wybudowano wielki kompleks, z restauracjami i basenami. Wielki w układzie poziomym, ale „nie krzyczący”, no, może trochę za głośno grający w nocy. Jeśli ktoś lubi takie klimaty, to proszę bardzo. Podoba mi się tu, ale nie zagrzeję długo miejsca. Atlantyk wzywa. Szybko idę do portu zrobić odprawę i już, w powrotnej drodze przez miasto, zaczynam realizować cel, który sobie postawiłem…..

Jaki to cel?

Chcę odszukać osoby, które sfotografowałem w 2007 roku i podarować im zdjęcia, na których widnieją. Proste?

Proste i nie skomplikowane …. przynajmniej tak się, z początku, wydawało.

Zanim opowiem, co wydarzyło ciągu tych 3 dni w Mindelo, muszę wspomnieć o samym mieście.

Gdyby spojrzeć na nie przez pryzmat plaży miejskiej, w okolicach kopii „Wieży z Belem” ( wspomnę o niej nieco dalej), okupowanej przez rybaków czy okolicznych uliczek, pełnych, handlujących, czym się da, kreolskich kobiet, można by odnieść wrażenie, że czas w Mindelo stanął w miejscu.

 

5-wstepniak_resize przy portowe uliczki – handel „czym się da”

 

 

 

 

 

 

Tak jednak nie jest. Jeśli przespacerujemy się do centrum, widać duże zmiany, dobrze świadczące o gospodarzach miasta. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to wielka hala nowoczesnej odsalarni wody morskiej, wybudowana w okolicy portu. W poprzednim okresie woda pobierana była ze zbiorników z deszczówką, dlatego wszystkie przewodniki zalecały wielką ostrożność, z myciem zębów wodą butelkowaną, włącznie. To wielki skok do przodu.

Kolejne wielkie i nowe budynki, należą do Uniwersytetu Mindelo i nowoczesnego Szpitala.

 

6-wstepniak_resize  Uniwersytet Mindelo

 

 

 

 

 

 

 

 

 

7-wstepniak_resize   Budynek nowego szpitala

 

 

 

 

 

 

Na ulicach widać dużo młodzieży, zarówno studenckiej, jak i ze szkół niższych… Widać, że tu stawia się na edukację.

 

8-wstepniak_resize

 

 

 

 

 

 

 

9-wstepniak_resize

 

 

 

 

 

 

 

 

10-wstepniak_resize

 

 

 

 

 

 

 

Centrum miasta nie jest już miejscem, po którym snuli się sfrustrowani ludzie, nie mogący sobie znaleźć miejsca, lecz zaczyna przypominać centra innych wysp atlantyckich, przy czym nie jest „zaśmiecone” niezliczonymi, gigantycznymi, hotelami.

I choć w dzielnicy portowej nadal widzi się biedę, to wewnątrz miasta, wyraźnie zauważa się, że mieszkańcom Mindelo wiedzie się coraz lepiej.

 

11-wstepniak_resize

 

 

 

 

 

 

 

To ogromna zmiana, która dokonała sie w ciągu 7, zaledwie lat. Miło na to popatrzeć i chciało by się powiedzieć: „tak trzymać”.

Bez obaw. Ci, którzy martwią się, że w własnie znika ostatni egzotyczny, bo biedny zakątek w okolicach Europy i niedługo pojawią się burgerkingi i inne maki, mogą być spokojni. Na Cabo Verde pozostaną miejsca nie skażone cywilizacją. Kto zechce przemierzyć egzotyczne, tropikalne, wąwozy, zajrzeć w kaldery wygasłych wulkanów, albo przejechać się granią miedzy kraterami, czy poleżeć samotnie, na plaży z wulkanicznym piaskiem, znajdzie takie miejsca. Wystarczy odwiedzić wyspy Sao Antao, czy Sao Nicolau i można do woli upajać się egzotyką.

Mieszkańcom Cabo Verde kibicuję i życzę, by żyło im się coraz dostatniej.

C.d.n

Atlantyk, 11 grudnia 2014

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *