Decyzja o spędzeniu Świąt Bożego Narodzenia na oceanie, była świadomym wyborem.

wigilijny wieczor

 

 

 

 

 

 

Chciałem ją spędzić samotnie, tylko ze swoimi myślami. Obawiałem się również, że chcąc, za wszelką cenę, dotrzeć na Martynikę przed Świętami, zacznę forsować jacht, co mojej staruszce, może nie wyjść na zdrowie. Stąd m.in. decyzja odwiedzenia Cabo Verde, która, pomijając inne ważne przesłanki, miała spowodować brak fizycznej możliwości dotarcia do Martyniki przed Świętami, a więc i brak stresu, związanego z koniecznością „zdobywania mil”.

Wiedząc, że samotna Wigilia, nie będzie łatwym momentem, celowo nie zaopatrzyłem się w żadne „świąteczne akcesoria”, od ozdób poczynając, a na namiastkach wigilijnych potraw kończąc, zakładając, z góry, że spędzę ten dzień, jak każdy inny dzień na morzu, oszczędzając swojej psychice nie potrzebnych stresów.

Przyszedł wieczór 24 grudnia. Zaczęło zmierzchać. Neptun wyraźnie świętuje, bo ocean zrobił się gładki jak stół. Wiatr, jak przystało na noc wigilijną, ucichł zupełnie. Pozostała tylko dluga, oceaniczna fala. Zapadła cisza, przerywana tylko parskaniem, pozbawionych wiatru, ale nie rozkołysu, żagli. Za wszelką cenę staram się „trzymać fason”, ale melancholia, jak mgła, już wypełza ze wszystkich zakamarków jachtu i zaczyna wypełniać kokpit.

Kładę się na pokładzie i wypatruję gwiazdy wigilijnej, gdy wtem dostrzegam, z prawej burty, kilka mil za rufą, światło. Nie, to nie może być gwiazda wigilijna. Światło jest czerwone i wyraźnie się zbliża. To naprawdę niezwykłe. Od 2 tygodni nie widziałem nic oprócz wody, chmur, delfinów i ptaków. Za nie całą godzinę, w odległości ok. mili z prawej burty będzie mnie mijać jacht. Płynie na silniku. Na AIS-ie nie ma sygnału. Nie mają nadajnika, albo wyłączyli go. Czekam aż znajdą się na trawersie (2230 utc) i wywołuję ich na kanale 16.

E:  Sailing jacht at position 14 st 56’N, 05 2st 48′ W. Sailing jacht at position 14 st 56’N, 05 2st 48′ W, sailing yacht Eternity calling, over.

…………………

Y: Eternity, this is sailing yacht „Lady…..”, good evening, over;

– Sailing jacht „Lady ….” , – niestety nie zrozumiałem nazwy waszego jachtu, proszę o powtórzenie.

– Sailing Jacht „Lady ….”

Nadal nie mogę zrozumieć nazwy jachtu, a jakoś głupio mi poprosić o „przespelowanie” jej. Zresztą, nie wydaje mi się to ważne. Niesłusznie, jak się później okaże.

– Tu jacht Eternity, polskiej bandery, w drodze z Cabo Verde w kierunku Karaibów. – Chciałbym życzyć wam radosnych Świąt Bożego Narodzenia.

– Oooo! Dziękuję ! – Widzę twoje światło. – Mój jacht nosi bandere szwedzka. – Pochodzę ze Sztokholmu. – Mam na imię  Bjorn i płynę samotnie. – Ja też ci życzę radosnych Świat i szczęśliwego nowego roku.

– Witaj Bjorn. – Mam na imię Jacek. Pochodzę z Wrocławia. – To miasto w południowo-zachodniej Polsce. – Kieruje sie na Martynikę i jeśli cos niespodziewanego sie nie zdarzy, to jest mój cel.

– Witaj Jacek. – Ja wyruszyłem z Santa Cruz na Teneryfie i płynę na Barbados, ale jeśli będzie trochę lepiej wiało niż teraz, być może popłynę jeszcze dalej, do znajomych, na Grenadyny.

– Słuchaj Bjorn. Skoro przeznaczenie chciało, żebyśmy sie spotkali na oceanie w Boże Narodzenie, to może spędzimy chwile razem?

– Ale przecież Boże Narodzenie jest dopiero jutro, dziś jest 24 grudnia.

– No tak. – To prawda. – Ale wiesz, w Polsce, Święta Bożego Narodzenia zaczynają się uroczystą kolacją, właśnie 24 grudnia. – Do kolacji zasiada się, kiedy na niebie pojawi się pierwsza gwiazda. – To polska tradycja. – Nazywa sie „Wigilia” i jest to dla Polaków bardzo ważny moment. – Moja Rodzina, właśnie w tej chwili,  spędza czas przy tej uroczystej kolacji, podczas której podaje sie głownie dania z ryb.

– Piękna tradycja. – My spotykamy się z Rodziną 25 grudnia. – I też jemy dania z ryb. – Ryby są podstawą kuchni skandynawskiej, śmieje się Bjoern. – Wiesz, kiedyś spędzałem Boże Narodzenie z moimi Rodzicami i z Bratem, potem z żoną i z dziećmi. – Dzisiaj jestem sam. – Nie mam Rodziny, wiec wolę być na ocean. – Tobie pewnie  nie jest łatwo?

– Tak, to prawda. – To nie jest dla mnie łatwy czas. – Dlatego cieszę się, że choć przez chwilę, nie jestem tego dnia sam, jeśli rozumiesz o co mi chodzi.

– Rozumiem. – To ważny moment dla ciebie. – I spodziewam się, że nie łatwy. – Przystanę na chwilę. – Święta, to też był, dla mnie, kiedyś, bardzo ważny czas. – Ale dużo się zmieniło. – Moi Rodzice nie żyją, a moja Rodzina się rozpadła. – Każdy żyje swoim życiem. – Ja żegluję. – W okresie Świąt wspominam często swoje dzieciństwo i szczęśliwe lata, kiedy moi synowie byli mali i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, zwłaszcza zimą, w czasie Świąt. – Nie jest łatwo żyć samemu i jedyne co mieć w Święta, to wspomnienia. – Dlatego, zwykle staram sie być w tym czasie na morzu. – Sam na sam z morzem i ze swoimi myślami. – Tak jest dobrze. – Od kilku lat, jeśli tylko mogę, w grudniu plynę na Karaiby. – Wracam do Szwecji w połowie styczna, a potem w czerwcu płynę na Azory. – Wiesz co? Właśnie coś sobie przypomniałem. – Mam dla ciebie świąteczny prezent. – Jeśli chcesz, zaśpiewam ci piosenkę, którą zawsze śpiewałem, z moimi Rodzicami podczas Świąt. – Potem nauczyłem jej moich synów i też śpiewaliśmy ją razem.

– Jasne, bardzo się cieszę – śpiewaj, ja słucham.

Bjoern zaczyna śpiewać, ale już po chwili słyszę, że głos mu się łamie. Zapadła dłuższa chwila ciszy. Odzywa sie Bjoern.

– Wiesz, chciałem ci zaśpiewać, ale nie mogę. – Przypomniałem sobie moje dzieci, moich Rodziców i bardzo sie wzruszyłem. – Przepraszam.

– Rozumiem Bjoern. – To było bardzo wzruszające. – Jeśli chcesz, to zrewanżuję Ci się polską piosenką świąteczną. – U nas taka świąteczna piosenka nazywa się kolęda.

– Oczywiście, słucham. – Będę bardzo szczęśliwy.

Zaczynam śpiewać: – „ej malusi malusi malusi, kieby rękawicka”… ale po chwili głos więźnie mi w gardle….

Znów zapada długa chwila ciszy.  Odzywa się Bjoern.

– Piękna pieśń. – Dziękuję że ją zaśpiewałeś. – I wzruszyłeś się, podobnie jak ja, co? – Eeeeech, powinniśmy napić się czegoś mocniejszego. – Wiesz co, dawno nie miałem tak niesamowitych Świąt.  – Właściwie, to nigdy jeszcze. – Dziękuję ci za nie. – Przypomniałem sobie w jednej chwili, wszystkie moje szczęśliwe Święta. – Cieszę się, że mnie zatrzymałeś.

– Bjoern, to naprawdę było niezwykłe przeżycie. – Tu na środku oceanu.

– Dziękuję jeszcze raz Eternity. – Życzę wszystkiego najlepszego i pomyślnych wiatrów.

– Dziękuję Bjoern. – Tobie też życzę pomyślnych wiatrów i bezpiecznej drogi.

– Będę Cię wypatrywać na Karaibach Eternity. – Kto wie, może uda nam się spotkać twarzą w twarz. — – Bardzo bym tego chciał. – Żegnaj Eternity.

– Dziękuję Ci, że zechciałeś być ze mną, przez chwilę, w ten wieczór. – Mam nadzieję że się jeszcze spotkamy. – Byłbym bardzo szczęśliwy. Żegnaj Bjoern. Bez odbioru.

Czerwone światełko ruszyło z miejsca. Po chwili zamieniło się w białe a po godzinie całkiem rozpłynęło  w ciemnościach. Około północy przyszedł wiatr i ja również ruszyłem w przód, wciąż myśląc o tym niezwykłym, wigilijnym spotkaniu.

Mam nadzieję, że Bjoern dotrzyma słowa i wypatrzy mnie gdzieś na Karaibach. Mnie jest trudniej, bo nie znam nazwy Jego jachtu. Wiem tylko, że ma na imię Bjoern, a jego jacht „Lady….” nosi szwedzką banderę. Chętnie usiadłbym z nim w jakimś barze, przy szklance rumu i wspomniał te najbardziej niezwykłe Święta Bożego Narodzenia, jakie kiedykolwiek przeżyłem.

P.S.

Jako pierwsza, o godzinie 2140 UTC, na wigilijnym niebie, pojawiła się …. Rigel. To musi być jakiś znak !

Atlantyk, Boże Narodzenie, 2014

8 komentarzy:
  1. Agnieszka Kolanek
    Agnieszka Kolanek says:

    Hej żeglujże żeglarzu całą nockę po morzu! Baksztagowych wiatrów w 2015 i równie pięknych wzruszeń, bo opowieść Wigilijna jest ogromnie poruszająca. Może spotkasz gdzieś nasz stary rigiel s/y PANORAMĘ. Trzymam kciuki 😉

    Odpowiedz
  2. Michał Filipek
    Michał Filipek says:

    Z zainteresowaniem śledzę podróż Eternity.
    Vesselfinder pokazuje dwa jachty „Lady ….” ze Szwedzką banderą w tamtych rejonach.
    Jest to „Lady Annila” obecnie w okolicach Grenady i trochę dalej na północ od Barbadosu „Lady Mys”

    Odpowiedz
    • Jacek Guzowski
      Jacek Guzowski says:

      Rozglądałem się, ale nie spotkałem Bjoerna. Karaiby są wielkie, a z Jego słów wynika, że teraz powinien juz byc w Szwecji. Ostatnie dni pokazały jednak, że przypadkowe, niezwykłe i nie planowane spotkania, na środku oceanu są mozliwe, więc nic straconego. :). Będę o tym pisać.
      pozdrowienia

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *